"Możliwość tworzenia można określić jeszcze inaczej: Jest to gotowość, by rodzić się na nowo każdego dnia."
Erich Fromm

czwartek, 30 sierpnia 2012

Wyzwanie "mamusiowe"

Sierpniowe wyzwanie w Klubie Twórczych Mam To "Górska wędrówka"



Myślałam, że będzie kłopot... Ja - taka monotematyczna w dziedzinach - póki co ;) Ale sięgnęłam po wspomnienia. Album ze zdjęciami wystarczył, aby przywołać górskie niezbędniki wędrówkowe :D 
Pamiętam, jak wraz z małżonkiem świeżo poślubionym szliśmy szczytami w chmurach - w wilgotnych i zimnych wrześniowych Tatrach. Oj jak brakowało mi wtedy rękawiczek... I proszę! Mam pomysł.
Mitenki na górskie wędrówki :)

 

Zdjęcia robione u mojej siostry "modelki", więc przepraszam za brak aranżacji, bo na szybko i bez "moich pierdółek domowych" - jak powiedziała siorka :) A najlepsze jest to,  że wróciłam do domku... bez mitenek ;)


Mitenki zgłaszam na wyzwanie :) Może się "nadadzą" ;) Jak myślicie? liczy się takie skojarzenie?

Buziam cieplutko :*





wtorek, 21 sierpnia 2012

Sukienka - prawie debiut :)

Dziś szybciutko, bo w tzw: międzyczasie :)
Ostatnio mam wrażenie, ze wszystko robię w międzyczasie...
Do kompletu błyszcząco-elegancko - ale nie jako dodatek, tylko "podstawa kreacji" :)
Moja druga sukienka, jaką zrobiłam. Pierwsza jednak nie zasługuje na pokazanie ;D
A ta?






Pierwsze zdjęcie jakieś ciemniejsze... Ale to słońce nie bardzo chce współpracować dzisiaj. Albo za mocne, albo wcale...
A wrzesień już za progiem. Gromadzę wyprawki szkolno-przedszkolne i uśmiecham się do siebie pod nosem :) Na reszcie! :D

Edit: Dokładam butki - szczerze je uwielbiam od dawna... Od trzech lat ponad ;)




środa, 15 sierpnia 2012

Idzie jesień borem lasem...

I może przyniesie rozluźnienie harmonogramu :)
Póki co - praca, praca, praca. Już mi nadgarstek siada od szydełka :) Kiedy będę miała czas, żeby zrobić coś dla siebie (i dla kilku z was... znowu proszę o wybaczenie mocno mocno, ale "podaj dalej" powstają powolutku w tzw: międzyczasie :) Mój błękitno szary koc nie urósł ani o pół kwadratu, zaplanowany obrusik nadal tylko zaplanowany... Za to w moim "dorobku robotniczym" znalazł się kocyk. Dla dziecinki - a jakże :) U mnie to wszystko głównie dla dziecinki :D Ale cóż poradzę - właśnie to lubię najbardziej. Uwielbiam otulać maluszki mięciutką miłością. 





Z tym kocykiem miałam sporą zagadkę fotograficzną. Chciałam go pokazać na jakimś fajnym mebelku z duszą, a że w moim mieszkaniu brak jakichkolwiek, zrobiłam rekonesans zewnętrzny :) Mam pod ręką taki stary magazyn z różnymi reszkami meblowymi po starym GS-ie i właśnie tam znalazłam ciekawy fotel. No niestety jest brzydki, stary i brunatny, ale nauczona oglądaniem Waszych poczynań z meblami wszelakimi, udało mi się dostrzec w nim potencjał :) Nie wiem póki co jak to mi ewentualnie pójdzie, ponieważ nigdy przenigdy jeszcze niczego nie odnawiałam, ale postanowiłam spróbować. Tylko kiedy? Oto jest pytanie... Poduchy stare i brzydkie. Trzeba by wymienić. Hmmm. Może na szydełkowe? Ale nie bardzo pasowne. Uszyć? Akurat! Maszyna oczywiście stoi u mnie od czasu, kiedy "postanowiłam nauczyć się szyć" i kurzy się. Bo czasu nie znalazłam. I chyba chęci. Jakoś tak boję się zabrać za coś nowego. Jak jakaś nienormalna :) Może gdybym miała więcej miejsca, to kto wie... Ale z tym fotelem to muszę pomyśleć. Jakby co - zrobię mu zdjęcie i poradzicie co-nieco? Bynajmniej wracając do tematu kocyka - potem pomyślałam o huśtawce ogrodowej. Ale słońca nie było - jak na złość - i znowu klapa. A że kocyk już był oczekiwany, nie mogłam czekać i wyszło jak zwykle :) Ale po co rozkładać do zdjęć? Przecież tak też go widać ;D
SAL leży i pachnie...
Buziam was chmurowo :*




poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Zimowe lato i "kolekcja błyszcząca złotem" powiększona :)

Czyli co robię żeby się ochłodzić ;D
Na początku muszę wam wszystkim dziewczynki podziękować. Za wizyty, za przemiłe komentarze i za integrację w "braku czasu" :) Super że jesteście, bo dzięki temu w ogóle "mi się chce" popracować.
Jeszcze nie zdarzyły mi się chyba tak pracowite wakacje. Pomijam wymagającą czasowo budowę, która kradnie mój czas pod każdym względem. Ale szydełko ciągle w ruchu. Nawet wieczorem, gdy wracamy padnięci z działki, muszę coś "popchnąć" do przodu, bo nie wyrabiam czasowo totalnie.
Na początek moje ochłodzenie :) Jakiś trend panuje teraz, że ludzie myślą o świętach w środku upalnego lata :) Zamówienia u mnie w większości teraz to..... Śnieżynki! A że ich produkcja nie kończy się na dzierganiu, tylko trzeba je blokować, ługować i jeszcze prasować i dokładać zawieszki, to mam z tym zajęcie że hoho. Jakoś zimą nie zauważam, ile potrzeba pracy, aby gwiazdka mogła wyruszyć w drogę do nowego domku. Teraz, przy natłoku zajęć różnych widzę, jak są absorbujące i ile wymagają uwagi. Zasyłam wam troszkę białego szaleństwa w odsiecz słoneczku :)







Ale nie tylko one :) Powstają koszulki na jajka - tak tak, Wielkanoc się zbliża wielkimi krokami ;D
Poza tym do mojego autorskiego kompletu ecru-złotego powstało dla 10-cio miesięcznej dziewczynki bawełniane bolerko. Oczywiście wraz z całym kompletem. Szkoda, ze nie mogę zobaczyć ubranej w taki komplecik panienki... Oj szkoda. Jakoś głupio mi prosić o fotki z chrztu. W końcu to uroczystość rodzinna. Nie każdy chce się dzielić zdjęciami kogoś bliskiego, najbliższego :) Trudno. Może kiedyś... Kuzyneczka ma w brzuszku dwie dziewczynki (i chłopczyka chyba ;D) tak, ze ją na pewno namówię kiedyś na sesję w ubrankach "handmade by ciocia Kamila" ;) Zwłaszcza, ze jedna z panienek będzie moją osobistą chrześnicą :D Ale to jeszcze trochę... Chociaż z trojaczkami to i tak tylko 7 i pól miesiąca, więc zostały 2 i pół.




Czapeczka się już nie zmieściła w kadrze :)

SAL oczywiście leży i pachnie sobie... Ale niedługo przyjdzie deszczowa jesień. Może przyniesie ze sobą troszkę wolniejsze dni i na pewno dłuższe wieczory, to wszystko nadrobię (obiecuję to nawet sobie ;)
Bożonarodzeniowo-śnieżynkowe uściski :*