Miało być nieco gęściejsze, nieco cieplejsze a jednocześnie delikatne, jak moja "Mgiełka".
Hmmmm.... Z tym, że dla mnie słowo "gęste" wyklucza "delikatne" :P Ale cóż. Trzeba pomyśleć, trochę zrobić, nieco spruć, znowu popatrzeć, dorobić i otoczyć zwiewnością. I efekt - Zadowolona mamusia i córeczka :D
Nie lubię prostego kroju przodu. Jakoś nie podoba mi się bolerko z takowym :) Bolerko musi być na "półokrągło" - i już ;) Jak ktoś chce na prosto, to owszem, ale nie u mnie :D Albo od góry albo od dołu musi być wcięte.
Materiał? Oczywiście bawełna. Na letnie ubranka dla dzieciaczków TYLKO naturalne włókna. Mięciutka, delikatna, nie gryzie i nie drapie :) A to dla maluszka najważniejsze. I dla mamusi też, bo spokojne dziecko to fajne dziecko ;)
Następny post będzie o czymś dla mnie. Póki co - to tylko projekt, bo dla siebie się robi koszmarnie ;)