"Możliwość tworzenia można określić jeszcze inaczej: Jest to gotowość, by rodzić się na nowo każdego dnia."
Erich Fromm

wtorek, 3 grudnia 2013

Śnieżkowy "Krok po kroku"

Czyli co zeszło z szydełka dzięki pewnej koleżanki mobilizacji ;)

Główna bohaterka posta DiY



Post powstał, ponieważ Wioletka Poprosiła mnie na FB o wzór pewnej śnieżynki. Ponieważ niestety w rysunkach nie jestem mistrzynią, a nie chciałam wyjść na jędzę ;) postanowiłam rozpisać dla niej po kolei co i jak.
Ponieważ z kolei nie pamiętam "po fakcie" jak robię którą gwiazdkę, pisałam schemat, robiąc jednocześnie kwiatuszkową śnieżynkę i dodatkowo, w celu uwidocznienia zawiłych instrukcji, robiłam zdjęcia  (niestety komórką :/ ale widać główny przekaz ;)

Jeśli jest jeszcze jakaś osóbka, której podoba się moja śnieżynka, proszę bardzo - rozpisano i podano ;)
W razie wątpliwości - pytajcie. Postaram się sprecyzować :D

Śnieżynka Kwiatowa

1.  okrążenie: 24 słupki na "magicznym kółeczku"



2. okrążenie: 4 o.ł. (zamiast słupka i 1o.ł) potem 1słupek i 1o.ł. - powtórzyć 23 razy w każdym słupku poprzedniego okrążenia, zakończyć oczkiem ścisłym w 3 o.ł. pierwszego "słupka z oczek łańcuszka"



3. okrążenie zacząć 1 o.ł. i półsłupek (znowu w tym trzecim o.ł co udaje słupek - jak wyżej na załączonym obrazku ;)) potem 10 o.ł. / półsłupek w co drugim słupku okrążenia 2 / 6 o.ł / półsłupek jak poprzednio i tak do końca powtórzyć, żeby wyszło 11 łuków.



 Zakończyć zamiast 6o.ł to 3 o.ł. i słupek z początkiem w pierwszym półsłupku. O tak:



4. okrążenie: zacząć jak poprzednie 1 o.ł. i półsłupkiem tak:



potem 10 słupków w większym łuku / pikotek z 7 o.ł. / półsłupek na środku mniejszego łuku / pikotek z 7 o.ł. / i powtórzyć do końca :)



zakończyć oczkiem ścisłym z pierwszym półsłupkiem. I... Ta Dam!



Wykrochmalić, upiąć, wysuszyć i wyprasować i gotowe :D

Miłej pracy życzę.





poniedziałek, 25 listopada 2013

Pokolorować by troszkę

Czyli na jesienne szarugi najlepsze letnie kolorki :)
Bynajmniej dla mojego własnego komfortu psychicznego, trzeba było zdjąć z szydełka biele i szarości i zabrać się za coś w kolorze.... oczywiście niebieskim :D Konkretnie turkusowym ;)
I tak oto, dzięki postanowieniu pokolorowania zamglonego widoku za oknem, z pięknej, delikatnej włóczki Cotton Soft w kolorze soczystego turkusu powstała spódniczka dla mojej zachwyconej córeczki :)
Podziękowanie dziecka: "Mamuniu! Na reszcie coś dla mnie!" - bezcenne :)





Pasek z konieczności ;) Mój szczypiorek gubi spódniczki ;)
Postanowiłam częściej robić coś dla Tosi. Jej radość z otrzymanych ode mnie dzierganek bardzo mnie rozczuliła. Nawet do przedszkola poszła w spódniczce, dumna jak paw i pochwaliła się wychowawczyni i wszystkim koleżankom, że mamusia jej zrobiła. Ale ona uwielbia falbanki i koronki, więc wiedziałam, co zrobić, aby się spodobało ;)
Dużo słoneczka wam życzę :*

czwartek, 14 listopada 2013

Jesienne pielesze

Czyli kto co woli ;)
Tak zrobiło się szaro i buro. Słoneczko odpoczywa po letnim wysiłku...
Czasem lubię takie dni. Patrzę za okno i myślę sobie, że tak fajnie czasem być w domu. Nie musieć nigdzie gonić, spieszyć się do jakiejś pracy, w ogóle wychodzić z ciepłego domku. Lubię w taki szary dzień zagrzebać się w fotelu z włóczkami i szydełkami. Bez wyrzutów sumienia, że na dworze czeka coś do zrobienia. Bo nic innego mi się w takie dni nie chce. Kawka, ciepły sweter i skarpetki i mój koszyczek robótkowy - i jak w piosence: "Niczego nie pragnę więcej..." :)
Nawet komputer buczy cicho z samotności ;) Dlatego dziś nadrabiam nieco.
Domowe klimaty. Takie właśnie przytulne i oswojone. Dopełniające efekt pracy przerobowej letnio-jesiennych słoikowych dni.



Ten wrzos to tak niechcący się wkradł w moje dzierganki :) Musiałam resztkę kordonka jakoś przerobić, bo miejsca coraz mniej na włóczki :)


Za współpracę w tworzeniu zdjęć dziękuję:
- buraczkom;
-korniszonkom;
- nutelli śliwkowej
:D





poniedziałek, 28 października 2013

Aniołki

Czyli rozwinięcie zaczętego tematu :)
Udały się? Nie wiem. Osobiście wolę tego białego. Bez srebra. Dziwne to u mnie, ponieważ na ogół cenię srebrne dodatki... ;)


Tak jak pisałam wcześniej, powstały głównie dzięki Jareckiej :D i jej wspaniałemu blogowemu opisowi usztywniania ustrojstwa. 
Moja droga natchnieniodawczyni utwardzała swe anioły na żarówkach :) Osadzała je w butelkach i w ten sposób pomysłowy unieruchamiała. Ja - jako, że żarówek do butelki wetknąć nie dałam rady, gdyż z małym gwintem posiadałam jedynie powykręcane energooszczędne "cosie", moje żarówy wkładałam w słoiczek po dżemie :D 
Tym sposobem okazało się nagle, że to nie taka znowu filozofia :) Tylko doszłam do pewnych wniosków: Następne aniołki będą bardziej dopasowane do żarówkowego wynalazku. Generalnie to wzór anioła trzeba dopasować, a nie tak jak wcześniej sądziłam - odwrotnie. I dodatkowo wysnułam wniosek, że wzory z internetu, dokładnie odwzorowane, nie mogą pasować na każdy "stelaż" ;)
Naczytałam się bowiem o takowych wiele. Szukając w internecie porad, dotyczących usztywniania aniołków czy dzwonków, napotykałam przeróżne, często przedziwne metody, które jedynie odstraszały mnie od rozpoczęcia jakichkolwiek prac nad tym wynalazkiem urody prawdziwej. Były: butelki po syropie (??? nie mam butelek, wywalam zawsze, czasem wraz z syropem :/ poza tym jak to? na korek? na szyjkę? nie pasuje przecież, kształt inny... ma mieć grubą talię, żeby się zmieściła szyjka? no wyższa szkoła jazdy znowu :D ), pudełka po jogurtach (kolejny raz ???? przecież nie stoją na półkuli :0 mają być płaskie z góry? dziwy ;) ), różnego rodzaju literatki, szklaneczki,cukierniczki (j.w.)
I właśnie w tym dokładnie miejscu, gospodyni Deszczowego Domu powinna się zorientować, że na prawdę gdyby nie ona, moich aniołków by nie było :D Pozostały by w niebycie sfery marzeń i nieustających poszukiwań :D Tym bardziej więc oficjalnie dziękuję ci kochana kobietko. Uratowałaś mi choinkę :*

Szary jest dziwakiem, Jakiś "nieteges"



P.S. Niniejszym dedykuje ten post pani Jareckiej ;D

poniedziałek, 21 października 2013

Winogronowo :)

Czyli firankowych motywów ciąg dalszy :D
Kolejnym wzorem firankowym, który jest niezwykle popularny wśród zamówionych u mnie zazdrostek jest motyw winogron.
Poza tym, że owoc fajnie się prezentuje, to jest wykończony ciekawymi zębami. Dodają uroku firance :)
Oto moje ulubione zdjęcie z "moimi" winogronkami ;) Ogromnie się cieszę, że trafiły do tej kuchni, ponieważ jest prześliczna, elegancka i stylowa, jednocześnie nowoczesna. No... Może kiedyś... ;)



A w gazecie, z której mam wzór, wisiały wśród winogron :D Bardzo się wpasowały, nieprawdaż? ;)


Poza tym u mnie nuda :D Mierzę się z aniołkami. Pierwszy raz się za takowe zabrałam. Nawet nie myślałam, że to takie nieskomplikowane :D Uważałam je za wyższą filozofię, a one są normalnie na "moim" poziomie ;) Usztywniane póki co na żarówce (podpatrzonej w Deszczowym Domu ;) ), ale albo motyw muszę dopasować, albo zmienić bazę ;P

poniedziałek, 14 października 2013

Sal - owe postępy

Czyli na reszcie coś się ruszyło w krzyżykowaniu ;)
Otóż z głową u mnie nienajlepiej ostatnio i właśnie dlatego zapisałam się na kolejny sal... 
Zrobiłam to ponieważ bombka mnie zachwyciła i MUSZĘ taką mieć. Przyznam szczerze, że nie zamierza wcale ścigać się ze świętami. Haft potrzebuję do nowego domu, a że takowy jeszcze w budowie i na ukończenie póki co mu się nie zanosi, to po prostu wyhaftuję tę bombeczkę pomalutku ;)
Ale o tym w innym poście, ponieważ mulinki i kanwa dopiero w drodze.
Dziś o czekającym w szufladzie Domku :D
Tak, tak. Domek leży sobie w pudełku i czeka na mnie. Czasem go przełożę w inne miejsce, czasem wygłądzę :P Ale dość tego. Zanim zacznę nowy Sal, muszę się rozliczyć z tego. Postanowiłam i koniec :)
Troszkę mi tych rozrachunków jeszcze wisi - że się tak wyrażę... Ale cóż zrobisz człowieku, jak jesień w ogrodzie za pasem, na szydełku chrzest goni chrzest, a śnieżynki już się sypią pomalutku. 
Bynajmniej: Wczoraj chwyciłam byka za rogi (znaczy igłę i tenże haft ) i proszę :) Jeszcze troszkę tylko zostało i pranie :)


To mój wczorajszy urobek :) Strasznie pracochłonny ten dolny ozdobnik, ale warto się pomęczyć, bo piękny :)


Gdybym zaczynała go dziś, wybrała bym mulinkę cieniowaną. Na pewno lepiej podkreślała by ten piękny motyw. Ale cóż. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :)
Łapcie ostatnie promienie słoneczka, bo już deszcz wisi w powietrzu :)

poniedziałek, 7 października 2013

"Żegnaj lato na rok..."

"Stoi jesień za mgłą..." Czyli dekorujemy "dorosły" płaszczyk, aby nadawał się do chodzenia ;)
A cała sprawa zrodziła się ztego, ze gusta mamusi różnią się nieco od upodobań córeczki ;) I cóż. Jakoś trzeba się dostosować. Musimy z Antosią obie nieco ustąpić. W efekcie dochodzenia do porozumienia w kwestii ubrania wierzchniego na jesień, powstało w ciągu wieczoru ponczo. Kolor bazowy - wybór Tosi, kolor wykończeiowy - mamy :D Na szczęście niewiele go w ponczu i w otoczeniu opowieści i achów i ochów, jaka to ona juz duża i elegancka, obyło się bez serduszek, kwiatuszków i innych dyndadełek ;)
Płaszczyk elegancki i stylowy, do tego "dorosły" da się teraz założyć ;)



A dziś rano, w drodze do przdszkola, moja córa pyta: Mamusiu, może chociaż jakiś diamenty mi dokleisz? :P 

wtorek, 1 października 2013

Szaro, buro, serduszkowo :D

Czyli szary nie znaczy smutny :)
Moje szarości coraz mocniej się panoszą w moim otoczeniu. Nawet w elementach, które na ogół nie bywają szare. Ale co tam. U mnie być takie chcą i ja im nie bronię. Nie będę się kłóciła o kolor w elementem :D Szkoda czasu na zwady ;)
Szydełkowe witraże. No tak, bo w oknie będą wisiały :) Nic to, że witraż to szklany powinien być. Szklanych nie potrafię zrobić. Zrobiłam sobie nitkowe ;D



Jeszcze tylko okno trzeba umyć... A to już gorzej ;)
Słoneczne uściski :*

wtorek, 24 września 2013

Kokardki

Czyli najpopularniejsza firaneczka w zestawie :)
Zrobiłam ich już dość sporo... Nie wiem ile ;)
Na szczęście kilka pań zrobiło zdjęcia i wysłało do mnie z gotowym oknem. Ponieważ zdjęcie okna to często nie lada wyzwanie, jestem im szalenie wdzięczna za fotografie. Niektóre na prawdę fantastyczne, niektóre gorszej jakości, ale wszystkie zrobione w dobrej wierze :)
Na przykład to: Moje ulubione :)


Piękna kuchnia w stylu angielskim! Ach! Niestety nie stać mnie :/ ;)

I na zielono ;)



I w szafce. Zazdrostki mają wiele zastosowań :D


Tyle kokardek :) Na drugim miejscu są winogrona ;)
Wystąpią w następnym poście ;)



piątek, 20 września 2013

Pitu pitu o niczym :)

Czyli robię to co zwykle, ale nie mogę pokazywać w kółko takich samych robótek ;D

A że stęskniłam się już z naszym małym/wielkim światem, postanowiłam nadrobić zaległości "prezentowe" :)
Onegdaj wygrałam w candy nagrodę pocieszajkę. 
Od Czarnegokota dostałam taką paczuszkę:


Bardzo dziękuję! Serweteczki przesłodki (choć nie tak, jak czekolada!!! Osłodziła mi wspaniale śnieżynkowe popołudnie i nawet nie doczekała powrotu dzieciaków :P Pochłonęłam całą sama :D) :)

 Dotarł do mnie również podróżnik Kogutek od Basi. Jest słodziutki :) Mieszka sobie grzecznie na lodówce i pilnuje, żeby nikt niepowołany jej nie okupował ;D 
Bardzo dziękuję Basiu :* (Zdjęcia Basi. Nie śmiała ich zamieniać na moje ;) Zajrzyjcie do jej Krainy szczęśliwości. Jej fotografie to prawdziwe dzieła sztuki.






wtorek, 3 września 2013

Letnie drobiazgi

Czyli rozstańmy się z latem delikatnie ;)
Dlatego właśnie dziś chciałam Wam pokazać, jak stroiłam dziewczynki w gorące, letnie dni, kiedy o czapeczce nie ma mowy, a do Chrztu Świętego z gołą głową to jakoś nie przystoi ;D
Przedstawiam opaski. Każda inna. Powstało ich wiele, te tylko reprezentują "dziedzinę" ;)





Najbardziej lubię te bawełniane, ale... Te akrylowe takie mięciutkie ;)
Teraz czas czapkowy :D Trzeba się zabrać za takowe.
Informacja dla dziewczyn pytających o całościowy wystrój okna od serwetki niebieskiej: Uzupełniłam posta ;D Zdjęcia nieciekawe, bo nie potrafię  fotografować szyb, ale są.
Ściskam was słonecznie, mimo wietrznej dmuchawicy :*

piątek, 30 sierpnia 2013

Chusta gotowa!

Czyli popadam w samozachwyt nad moją wytrwałością i samozaparciem ;)



Na reszcie skończyłam :) Cieszę się, że dałam radę i bardzo mi się podoba efekt. Jest mięciutka i milutka, taka jak chciałam.
Jest średniej wielkości. Jak dla mnie, przy moim 1,6m w kapeluszu - idealna ;) 
170cm/135cm/85cm





Marzy mi się jeszcze podobna, tylko z włóczki cieniowanej w błękitach. Ach, może kiedyś :) Póki co - wracam do drobiazgów :P







niedziela, 25 sierpnia 2013

Mycie okna i serwetka potrzebna od zaraz :)

Czyli szybko coś musi być, żeby był efekt odpowiedni :D
Bo okno nie byle kogo, tylko teściowej ;) Więc trza się spiąć i postarać, żeby nie wyjść na "niedokończającom" ;)
 Okno w kuchni u "mamy" czekało na mnie już jakiś czas. Okropna firanka, okropnie zapięta i kompletnie nie po mojemu :P A że teraz mieszkam w TYM domu, to troszkę muszę go dopasować do moich oczu, co by się zbytnio nie męczyły od "codnia" ;D
Więc: (wiem, wiem, nie zaczyna się zdania od "więc" ale... tak mi jakoś pasuje :P ) Zdjęłam paskudę, wypucowałam okno, wyjęłam z szafy zasłonki w kwiatuszki z mojego domu, zazdrostki wykopałam w szafie maminej i oczywiście delikatnie "poniebieściłam" całość. A że brakowało mi kropki nad tym całym "i", to serwetka niebieska musiała powstać na już. 
Szybciutko wybrany wzór ze stosu gazetek (są moją ogromną słabością. Internet aż pęka od schematów, ale co poradzę, jak dla mnie papier ma swoją moc. Kupuję gazetki z dziergankami i składuję, składuję, składuję :) )


I efekt okienny - natychmiastowy :)
"Ofiarodawczyni" na pewno zauważy piękne świeczniki, które zachwyciły moją mamę. "gdzie takie kupiłaś???" było zaraz :D Mówię: nigdzie! Dostałam :) Dziękuję Justynko jeszcze raz, bo są mocno eksploatowane :)


I kilka zdjęć. Ponieważ na ogół nie robię serwetek... Ciekawe dlaczego :) Muszę to koniecznie zmienić ;)






EDYCJA - uzupełnienie fotorelacji :D

Tak jak już pisałam - zdjęcia niezbyt zachwycające, ale jakoś udało mi się przedstawić ogólny zarys. 
Wszystkie elementy tekstylne - staaaare :P
Elementy szydełkowe - moje :)
Dodatki - czasem koleżanek blogowych ;)
Doniczki z fiołkami - MUSIAŁY zostać :P Nie było nawet dyskusji o usuwaniu :/


Szybka reperacja :D

Czyli jak zadowolić małego fusyta ;)
Fusyt = osóbka, której nie zawsze wszystko pasuje :) Delikatnie rzecz ujmując :P
Moja córa takowym właśnie bywa. Lubi rzeczy ładne, czyste i (to najbardziej!!!) różowe ;D
Wczoraj, podczas czyszczenia, od JEJ sandałek ulubionych (czyt: różowiasto-różowych :P ) odpadły nie mniej szałowe kwiatki. Przed wyjściem "na zakupy" dama stwierdza, że nie ma mowy, żeby założyła POPSUTE sandałki. Nie nadają się do chodzenia i koniec. Mega foch i obraza majestatu :) Najpierw się wkurzałam, groziłam, że pójdę sama itp, ale że w perspektywie był zakup trampków do przedszkola, musiałam to jakoś załatwić...
I szybko szybko, kawałek bawełny, szydełko i po 10 minutach już była moja dama skłonna założyć swoje "nowe" sandałki ;)



Radość dziecka - bezcenna :D Do tego motylki, a to już szczyt jej marzeń kompletnie :)
A wyglądały sobie tak: wersja "zepsuta i nie nadająca się da użytku"


Czyli można powiedzieć - przyjemne z pożytecznym :D

wtorek, 20 sierpnia 2013

Poduszka "gęsta"

czyli wykorzystać cały kłębuszek wełny :)
Miałam jeden niewykorzystany wkład do podusi. Miałam dokupić jakiegoś kolejnego włochacza. Miałam. Tylko że zawsze są ważniejsze wydatki, a teraz to już w ogóle... Syn idzie do 5 klasy i ta darmowa edukacja już mi z portfela kompletnie wszystko sprząta :/ Szkoda, że ta darmowość taka droga jest...
Ale w związku z powyższym: wygrzebałam z czeluści szafy sweter. Mój, szkolny, wełniany. Gryzący nieludzko, bo babcia sama wełnę na niego przędła na kołowrotku i osobiście na drutach go dziergała. I żal mi się zrobiło, ze leży od 20 lat i czeka, aż go mole kompletnie rozparcelują po swojemu :) Pomyślałam - pruję :D Troszkę mi ręka zadrżała nad tą niszczycielską działalnością, ale zacisnęłam zęby i tyle. Koniec marnowania miejsca w szafie :P
Dodałam nieco szarości, odrobinkę turkusu - a jakże by to bez niebieskości miało być ;) - i proszę. Leży już "na wierzchu". Na wypadek niedopasowania kolorystycznego mojego turkusu z innymi elementami niegdysiejszego wystroju mojego przyszłego domu - jedna strona jest tylko wełniana - szara. Bez koloru.



I strona "adaptująca się wszędzie" ;D



Nic to, że nadal gryzie ta wełna z dziadkowych owieczek. Podusia wcale nie służy do tulenia :D
 Ma "wyglądać" ;) Takie jej zadanie :P
Myślałam nad zapięciem, ale stwierdziłam, że poco? Przecież moja jest, a że umiem na szydełku, to sobie rozpruję jeden bok, a potem zarobię :D Wystarczyło schować dłuższą nitką na koniec. Jakoś nie lubię guzików i zapinań. Nie mam do takowych serca :)