"Możliwość tworzenia można określić jeszcze inaczej: Jest to gotowość, by rodzić się na nowo każdego dnia."
Erich Fromm

środa, 15 sierpnia 2012

Idzie jesień borem lasem...

I może przyniesie rozluźnienie harmonogramu :)
Póki co - praca, praca, praca. Już mi nadgarstek siada od szydełka :) Kiedy będę miała czas, żeby zrobić coś dla siebie (i dla kilku z was... znowu proszę o wybaczenie mocno mocno, ale "podaj dalej" powstają powolutku w tzw: międzyczasie :) Mój błękitno szary koc nie urósł ani o pół kwadratu, zaplanowany obrusik nadal tylko zaplanowany... Za to w moim "dorobku robotniczym" znalazł się kocyk. Dla dziecinki - a jakże :) U mnie to wszystko głównie dla dziecinki :D Ale cóż poradzę - właśnie to lubię najbardziej. Uwielbiam otulać maluszki mięciutką miłością. 





Z tym kocykiem miałam sporą zagadkę fotograficzną. Chciałam go pokazać na jakimś fajnym mebelku z duszą, a że w moim mieszkaniu brak jakichkolwiek, zrobiłam rekonesans zewnętrzny :) Mam pod ręką taki stary magazyn z różnymi reszkami meblowymi po starym GS-ie i właśnie tam znalazłam ciekawy fotel. No niestety jest brzydki, stary i brunatny, ale nauczona oglądaniem Waszych poczynań z meblami wszelakimi, udało mi się dostrzec w nim potencjał :) Nie wiem póki co jak to mi ewentualnie pójdzie, ponieważ nigdy przenigdy jeszcze niczego nie odnawiałam, ale postanowiłam spróbować. Tylko kiedy? Oto jest pytanie... Poduchy stare i brzydkie. Trzeba by wymienić. Hmmm. Może na szydełkowe? Ale nie bardzo pasowne. Uszyć? Akurat! Maszyna oczywiście stoi u mnie od czasu, kiedy "postanowiłam nauczyć się szyć" i kurzy się. Bo czasu nie znalazłam. I chyba chęci. Jakoś tak boję się zabrać za coś nowego. Jak jakaś nienormalna :) Może gdybym miała więcej miejsca, to kto wie... Ale z tym fotelem to muszę pomyśleć. Jakby co - zrobię mu zdjęcie i poradzicie co-nieco? Bynajmniej wracając do tematu kocyka - potem pomyślałam o huśtawce ogrodowej. Ale słońca nie było - jak na złość - i znowu klapa. A że kocyk już był oczekiwany, nie mogłam czekać i wyszło jak zwykle :) Ale po co rozkładać do zdjęć? Przecież tak też go widać ;D
SAL leży i pachnie...
Buziam was chmurowo :*




7 komentarzy:

  1. Kocyk śliczny nawet na zdjęciach widać jaki "mulisi" .Co do czasu to myślę ,że większość z nas tak ma więc się nie przejmuj tylko rób wszystko w swoim czasie ..ja tez nie ogarniam i żadne cudowne plany nie pomagają albowiem życie i tak je weryfikuje.U mnie dzisiaj słoneczny dzionek więc pozdrawiam słonecznie E:)

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana, prześliczny ten kocyk :) już sobie wyobrażam dzieciątko tulące się do tej mięciusiej bieli...
    Powodzenia z odnawianiem życzę i odnalezienia tego, co na razie najcenniejsze-czasu :)
    Pozdrawiam!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia kocyka sa przecudne ... musi byś straszelnie milusi .. och widze że to nie tylko ja mam problem ostatnio z brakiem czasu dla mnie doba powinnia miec co najmniej 32 godzinki wtedy bym pewnie wyrobiła ... jestem ciekawa i nowych superowych poduch i fotela pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny, widać , ze jest niezwykle delikatny i mięciutki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję wam! Jesteście kochane :) Jest faktycznie mięciusieńki, bo z cieniutkiej włóczki. "Mięciutki jak kaczuszka" :D A czasowość wróci, jak tylko się skończy "sezon budowlany" ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za to, że masz coś mi do powiedzenia :*